Ostatnio w mojej łazience zaczęła panować niemała panika. Kosmetyki, które zagościły na przyumywalkowej półce musiały zostać odtrącone.
Wiem, dla niektórych z nich była to tragedia. Może krem do twarzy zakochał się w maseczce? Może chcieli założyć rodzinę, a ja im to bezdusznie odebrałam?
No ale wiecie jak to jest. Czasami coś pozornie nam służy, ale znajdujemy coś innego, co okazuje się lepsze.
I tak oto dojrzałam do decyzji, że nie mogę mojej pielęgnacji ciągle opierać na tych samych kosmetykach. Chcę testować nowe smaczki!
Musiałam więc zrobić milowy krok i wypróbować nowy tonik (przypominam, że byłam pewna, że do zwykłych toników nie wrócę – moje serce przejęły hydrolaty).
Jest jednak taka dwójka właścicieli pewnej firmy..Oh! Jak ja ich nienawidzę! Muszą tworzyć super kosmetyki, którym nie mogę się oprzeć.
Ostatnio pisałam o serum od nich. Sensum Mare! Kto pamięta? Ręka w górę!
No ale do sedna.. Te paskudy musiały wypuścić na rynek tonik. Nie jest to byle jaki tonik – to AlgoTonic!!!
Znajdziemy w nim, na przykład:
✔️ wodę z lodowca norweskiego – zapobiega wysuszeniu skóry i jest źródłem minerałów
✔️ niskocząsteczkowy kwas hialuronowy – nawilżająca bomba, która zapobiega strzeniu się skóry
✔️ 5 rodzajów alg morskich – odżywią, ujędrnią i nawilżą skórę
✔️hydrolat z chabra bławatka – działa kojąco i przeciwzapalnie
Początkowo byłam totalnie na „nie” jeśli chodzi o ten tonik. Ma dość intensywny zapach (takich eleganckich perfum unisex), który zupełnie mi nie podpasował.
Jednak co jakiś czas spsikiwałam się naszym testerkiem, dostępnym w sklepiku i powoli zaczęłam się przekonywać. W końcu wzięłam małą wersję na wakacje i po powrocie zdecydowałam się, że kupię dużą* – NIE ŻAŁUJĘ!
*tonik dostępny w dwóch pojemnościach: 100ml – super na podróż i do torebki, żeby się w ciągu dnia odświeżyć i nawilżyć; 200ml – można postawić w łazience i się psikać bez końca cudowną, delikatną mgiełką (moje włosy też to kochają).
Marynia
Tonik (i nie tylko) dostaniecie na stronie ze zniżką -10% na kod: jesien
Korzystajcie!